wtorek, 27 maja 2014

WCURNT 4/52 historyczne ogrodniczki

Te spodnie ogrodniczki to dla mnie bardzo ważny symbol. Symbol tego jak nie należy szyć! To miał być mój pierwszy samodzielny uszytek... Ponieważ bardzo lubię jak mali chłopcy wyglądają w ogrodniczkach, wymyśliłam, że uszyję coś takiego dla mojego pierworodnego. Kupiłam w ciuchlandzie wielką spódnicę z cienkiego miękkiego sztruksu w fajnym zielonkawym kolorze. I zabrałam się za cięcie! Bez żadnego projektu ani wykroju. Przyłożyłam stare spodnie synka i je po prostu odrysowałam. Potem na oko narysowałam karczek, tył i szelki. Wycięłam wszystko i sfastrygowałam (tak byłam niecierpliwa efektu, że miałam zabrać się od razu za szycie bez fastrygowania ale ostatecznie zrezygnowałam z tego szalonego pomysłu). Pierwsza przymiarka to był prawdziwy kubeł zimnej wody! Spodnie okazały się za wąskie, bez kształtu, miętoliły się i marszczyły gdzie tylko się dało. Karczki były za wąskie. Porażka po całości! Rzuciłam ogrodniczki w kąt...
W sieci jest tyle tutoriali gdzie szyjący po prostu odrysowują swoje stare ubranie na tkaninie, zszywają i mają gotowy piękny nowy ciuch! Dlaczego mi to nie wyszło? Po tych spodniach nieźle się zniechęciłam i długo nie chciałam zabierać się szycie...
Po dwóch latach je wyciągnęłam i postanowiłam dokończyć w ramach kary za moje lenistwo i zbytnią pewność siebie;P Chciałam zrobić wszystko co się da by dać im drugą szansę i uchronić przed śmietnikiem. Starszy syn w międzyczasie wyrósł ale są jak znalazł dla średniego, który póki co nie protestuje przeciwko noszeniu tych gatek (a w każdym razie nie jest jeszcze w stanie zrobić tego słownie;P). Karczek i tył podszyłam tkaniną ze starej koszuli. Po bokach są wstawki poszerzające całość.Na kieszonce naszyłam kawałek tkaniny z krową. Z tyłu dałam gumkę, żeby choć trochę układały się w pasie. Mimo, że nadal pozostawiają wieeeeleee do życzenia to udało się je jako tako uratować. Na piaskownicę się nadają a co!;)
These overalls are really important to me. They represent how not to sew! Never again!>br /> It was my very first project. I love how little boys look like in overalls so I decided to make a pair for my eldest. I bought some huge skirt in a trift shop. I used old pants to scratch the bottom and the rest I scratched using my imagination;P The first fitting was a huge shock! My overalls turned out to be a disaster - too thigt, no shape, wrinkles, ruffles ughh! I thrown them away and gave up sewing for some time.. After that I never sew without a pattern prepared first!
After two years I decided to try to give them another chance and do whatever I can to save them from garbage bin. And here they are! They still are definitelly not perfect but wearable... at least on a playground;) In the meantime my eldest grew too much to wear them but the second son apparently has no objections to wearing them;)









3 komentarze:

  1. E tam, na małych ludziach to jakoś takie "tu się marszczy, tu faluje" fajnie wygląda :-) Nie to, żebym widziała na fotkach, co konkretnie masz na myśli, bo absolutnie nie widać. Jak na moje oko to tylko może w pasie ciut za duże, ale ogólnie bardzo fajne. Co do odrysowywania od gotowców, to też mnie to zawsze fascynowało. Chyba po prostu trzeba to jednak robić dokładniej niż to wygląda/wydaje się na blogach innych. I każdą część osobno porównywać potem z centymetrem. Poza tym mam wrażenie, że taka metoda sprawdza się przy prostych fasonach bez marszczeń i wielu cięć, w których "ukryte są" krzywizny nie do odtworzenia na płasko na stole.
    W każdym razie - ogrodniczki z krową super :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No super ogrodniczki a wszywka z krową to mnie powaliła, super!

    OdpowiedzUsuń